Hej!
(tytułowa wiśnia to Blair,a pomarańcza to Amika jbc. ;w;)
Zaczęłam systematycznie pisać, co jest dla mnie bardzo ważne, ale jeszcze istotniejsze jest to, że moje wypociny Was nie nudzą. ^_^
Co bym Wam dzisiaj chciała opowiedzieć? Skończył się luty- mój najmniej ulubiony miesiąc w roku... W końcu zacznie robić się coraz cieplej, może nawet za niedługo będzie zielono? Strasznie szybko ten czas mija. Dopiero był sylwester, a teraz szybkimi krokami zbliżają się święta Wielkanocne. Masakra!
A ja znowu odpoczywam od męczącej szkoły, mam ochotę zasnąć, ale zadanie domowe samo się nie zrobi. Niestety znów rozłożyła mnie choroba, więc w weekend raczej nie zrobię zbyt dużo, a zawsze mam takie ambitne plany, które spełniam bardzo rzadko bądź wcale! Potem mam straszne myśli, że nie wyrobię z wszystkim na czas... Od poniedziałku znowu czekają na mnie trudne sprawdziany, jak ja tego nie lubię.
Lalki mają się bardzo dobrze, Blair już gotowa, siedzi dumna w witrynce i patrzy swoimi radosnymi błękitnymi oczami na wszystko co ją otacza. Przyznam, że jest to najpiękniejsza Pullip Kirsche jaką w ogóle widziałam i nie tylko dlatego, że jest moja, ogólnie jej spojrzenie, średniej długości pocieniowany wig i duży cyc daje swoje. Jest przepiękna. Zresztą sami powiedzcie, czy nie jest śliczna? ;)
Zdjęcia zrobiłam dzisiaj, chociaż jestem chora nie pogardziłam pogodą i wyszłam z moimi dwoma rudymi pannami!
Możecie zauważyć różnicę, która jest bardzo duża, pomiędzy oryginalnym makijażem lalki, a customem. Tak czy siak, kocham dziewczyny bardzo mocno i chociaż miałam jeszcze jedną Pullip to w ogóle za nią nie tęsknię. Będę szczera, to był chwilowy zachwyt, jak i większością lalek tego typu, tak jak z Blair, ale moja reakcja po przyjściu Luny, a Blair była zupełnie inna. Luna nie dostała od tak po prostu tego imienia, a Blair jak tylko wyjęłam z pudełka miała być Blair. Moja wizja na cycatą złośnicę rodem z Soul Eatera nie do końca się udała, gdyż lalka ma bardzo spokojny wyraz twarzy. Jak mieć złośnicę, to tylko i wyłącznie Dala z niesamowitym fochem na pyszczku! :D
Żeby tak do końca zdjęciowo łyso nie było, dodam jeszcze Pai, która przeszła małą zmianą w fryzurze. Zachciało mi się bardziej naturalnych włosów, więc skróciłam jej je.. no, trochę mocno.. Ja fryzjerką nigdy nie zostanę, hahaha. Po prostu mój brak talentu w tym kierunku jest mocno widoczny zarówno u Pai jak i Amiki :). Ale źle nie jest- mało widać na zdjęciu niestety.. Włoski kończą się za jakieś 3 cm w dół.
To moje pierwsze zdjęcie lalkowe na parapecie i powiem Wam, że nie jest tak źle! :)
Wy też robicie porządki w weekendy? Też Wam to tak opornie idzie?
Trzymajcie się i do następnego! ♥